środa, 18 czerwca 2008

pies towarzyszem człowieka

Na co komu pies.......gończy lub ogar...

Do napisania tego artykułu skłoniło mnie kilka zaistniałych ostatnio zdarzeń, a mianowicie bój niczym o wolność i niezależność ojczyzny—pewnej młodej damy w sprawie kto i dlaczego może mieć ogara lub gończego---a komu nie wolno go mieć pod żadnym pozorem, oraz telefon od potencjalnego nabywcy moich szczeniąt. Sprawy niby nie związane ze sobą ale jednak.....
Może zacznę od telefonu. Dzwoni...odbieram, mówiąc słucham???
„Paniiiii, a u pani to mogę kupić takiego czarnego psa?????
--Chodzi Panu o gończe???
--Nooooo, takie duże , bo bym sobie kupił, macie coś?????
--Niestety, proszę Pana, będą ale trzeba się zapisać.....itp.... A na co Panu gończy???? Tak w skrócie, żeby się nie rozpisywać..
A bo paaaaniii, jo to bym se z nim do lasu na grzyby poszoł....a jak by mi rozrabiał na podwórku to bym se go na linke zapioł...miałby jak w raju.
Zaparło mi dech z lekka i wysoliłam zaporową cenę bo o dyskusji mowy być nie mogło. Ja o niebie on o chlebie. Albo odwrotnie.
Wracając do boju, toczy się zupełnie bez potrzeby, komplikując i tak już dość pomieszane losy niejednych gończych i ich właścicieli. Myśliwy to nie zawód, zawodem jest łowczy, leśniczy....itp. Myśliwy to hobbysta tylko z troszkę większym portfelem od zwykłych zjadaczy chleba. Nie umiem określić całokształtu cech, które ma myśliwy....znam takich co do rany przyłóż, jak również tych co przyłóż i gangrena. I teraz jak tu myśleć, że myśliwskiego, inteligentnego psa, o wysokim poziomie wrażliwości i jakby nie było polskiego!!! oddać we wyłączne posiadanie temu z cechami gangreny? Myśliwym może być i lekarz i adwokat i łowczy.....Każdy z nich ma swoją, gdzieś zdobytą wiedzę o psie rasowym, psie pomocniku myśliwego. Jeden z nich chwali pod niebiosa wyżły, drugi poluje z jamnikiem, trzeci w ogóle uważa, że pies to się tylko przy nodze pałęta i niewiedzieć po co ktoś wymyślił regulamin zbiorówek. Nie tędy droga młodzi gniewni, dbając o polską rasę psów myśliwskich nie zapędzajmy ich wszystkich do leśniczówki. Z braku zajęcia zdegenerują się szybciej, niż mieszkając w mieście i raz na tydzień jadąc porozrabiać w jakiejś zagrodzie dziczej, czy innym placu zabaw przeznaczonym specjalnie dla nich. Świat idzie do przodu, jest coraz mniej lasów, wielkich obwodów łowieckich, mieszkamy coraz bliżej cywilizacji. Hodowca psów rasowych to również pasjonat, taki sam jak myśliwy. Ma niejednokrotnie większą wiedzę o regulaminach i wzorcach niż ten z drugiej strony strzelby. Gończy polski niedawno wyszedł z lasu..... co widać w jego charakterze, płochliwości, dziwnym reagowaniu na różne zwyczajne dla nas, ludzi miasta sytuacje. Zaciekłość niektórych w obronie rasy tylko dla myśliwych trochę mnie śmieszy, ale w większości zasmuca. Mam przykład z niedalekiego gończego podwórka. Pies reproduktor, piękny.....w rękach myśliwego. A myśliwy pracuje, żona bawi dzieci, polowania są, a jakże, ale nie zawsze bierze się psa.....Jak już to jeśli potrzeba dojść postrzałka. Więc pies między jednym a drugim polowaniem siedzi sobie w kojcu drzemiąc i obserwując kury....Ilu jest takich myśliwych ??? Wielu, i nawet lubią psy i mają szczere chęci, ale praca, praca, działalność po pracy....A kiedy hodowla??? A teraz przykład z pobliskiego miasta, gdzie w zgodzie z wszystkimi domownikami jak rówież sąsiadami żyje sobie hodowca, nie mający nic wspólnego z myślistwem ....Na dodatek żyje sobie w bloku. Jej gończa ma wszystko co może sobie rasa wymarzyć. Ma ciepły kąt, dobre jedzonko, miłość właścicieli wybaczająca nawet ogromne przewinienia. Ma dużo ruchu, w sezonie wycieczki rowerowe, niedzielne wypady na wieś....Ma też jak na myśliwskiego psa przystało wakacje a nawet weekendy w dziczej zagrodzie, ścieżki tropowe itp. Itd. Równocześnie z certyfikatem użytkowości posiada championat polski. Niedawno miała szczeniaki.....wątpię, żeby wszystkie trafiły w ręce myśliwych, ale świadomy hodowca nie zaniedba sprawy i przekaże nabywcom szczeniąt wiedzę co powinni robić, żeby utrzymać cechy psa myśliwskiego w rasie, co robić, żeby i pies i ich miejski właściciel czuli się ze sobą dobrze, wzajemnie się szanując i respektując prawa nowych dziejów cywilizacji. A przykład trzeci, z własnego podwórka. Moje gończe i ogarka codziennie są w lesie, codziennie idą po tropie zwierzyny, nie układam ich specjalnie do polowania bo z nimi polować nie będę, ale....Cieszy mnie ich radość kiedy biorę smycz do ręki, one patrzą w las....idziemy swoimi ścieżkami, one tropią zawzięcie, pokazując mi wszystkie miejsca gdzie sarny leżały, gdzie skakały przez rów z wodą, gdzie szły skrajem lasu, i gdzie w las weszły....Na pewno mają instynkt i przez moje laictwo tego instynktu nie zatracą , tego również jestem pewna. Raz na jakiś czas układamy im ścieżki tropowe, mają wtedy więcej przyjemności a ja ćwiczę kondycję . Jak chcą się wygnać do woli to maja nasz prawie hektar wokół domu. Wracamy z lasu z jęzorami na wierzchu, michy zjadane są w błyskawicznym tempie, ostatni głask, głask i spanko w budzie. Do rana, gdzie zabiegi pielęgnacyjne, karmienie, trochę szkolenia. A po południu znów las. Jakoś nie czuję, żeby większe zadowolenie sprawiał mi taki spacer z mopsem na przykład. Nie potrafiłam w życiu dać zamknąć się w ramki pracy od-do, swoje życie podporządkowałam psom, hodowli. Nie czułabym się szczęśliwa w mieście. Moje psy są szczęśliwe tam gdzie ja jestem, mają to wypisane na śmiejących się do mnie pyskach. Podsumowując rozważania, uważam, że pies gończy jest potrzebny każdemu, kto kocha przyrodę, psy i wspaniały sposób spędzania wolnego czasu jakim jest wędrówka po zielonej części naszej ojczyzny. Również myśliwym, korzystającym z jego walorów użytkowych. Ale nie wyłącznie. Gończy polski, aby mógł konkurować z innymi rasami na światowych ringach musi wyjść z budy, potrzeba mu oprócz utrzymania cech doskonałego tropowca i dzikarza, też ogłady i wykształcenia. Wypośrodkujmy więc swoje starania, namawiajmy właścicieli naszych szczeniąt na jak najszersze zainteresowanie sportem ( myśliwskim również) A tych co jeszcze nie wiedzą jak zająć psa , ale chcą, namawiajmy na warsztaty psów myśliwskich, na spacery gończych, na wystawy, na aktywny sposób wypoczynku. Gończy polski to pokocha na pewno, a ten błysk w oku i kmicicowe zawadiackie spojrzenie nie zginą w powodzi miastowych genów.

Brak komentarzy: